niedziela, 4 października 2015

Rozdział 1



Harry zawsze marzył o zrobieniu czegoś wielkiego. Czegoś, o czym mówiło by się latami. Czegoś, co byłoby użyteczne.

Ale to było jeszcze wtedy, gdy był dzieckiem.

Kiedy osiągnął wiek siedemnastu lat, miał pewność, że to marzenie się nie spełni. A wszystko przez to, że jego życie było już ustalone.

Rodzice młodego mężczyzny wybrali dla niego przyszłość - miał przejąć ich rodzinną firmę. Nie przewidzieli tylko jednego. On wcale tego nie chciał.

Wydawać by się mogło, że ma wszystko czego potrzebuje. Rodzina, przyjaciele, pieniądze... Niestety, to tylko cudowny obrazek widoczny dla nieświadomych obserwatorów. 

Wychowywała go matka, bo ojciec wyjeżdżał ciągle do Ameryki do swojej firmy. Tak naprawdę, spotykali się wszyscy razem dopiero w święta. Wtedy zasiadali do stołu i udawali, że wszystko jest w porządku. I w jakiś sposób, byli do tego przyzwyczajeni.

Harry był bardzo popularny w szkole. Wszyscy zazdrościli mu znajomości oraz przyjaciół. Tutaj również prawda wyglądała nieco inaczej. Domniemani przyjaciele żerowali na jego pozycji w szkole i uważali go tylko za coś przejściowego. Chłopak raczej nie poznał kogoś, kto dałby mu wsparcie.

Myślał, że wszyscy na tym świecie są zakłamani i tego nie da się zmienić, po prostu musiał się dopasować...

Harry miał trudny charakter i dobrze o tym wiedział. Nie próbował się zmienić, bo tylko tak istniał. Mimo, że miał tylko siedemnaście lat, zdawał się wiedzieć coś więcej o życiu niż zwykły nastolatek. Jego zielone oczy zawsze z zaciekawieniem oglądały świat. 

Pierwszego września, wyszedł z domu i skierował swoje kroki prosto do szkoły. Dzień był chłodny, ale nie na tyle, żeby założyć grubą kurtkę. Chłopak nie musiał daleko iść, ale starał się przeciągnąć moment spotkania ze swoimi kolegami, tyle ile się dało. I kiedy stanął przed wielkim budynkiem, zaczął zastanawiać się, czy nie lepiej będzie zawrócić. Pocieszała go tylko jedna myśl - ten rok szkolny, będzie ostatnim. Później wszyscy się rozejdą i zakończy się ich wspólna historia.

Wchodząc do środka, nie zauważył żadnych zmian. Większość osób rozmawiała ze sobą w typowych dla siebie grupkach. Niektórzy zaczęli do niego podchodzić, inni machali mu z daleka, jakby bali się odezwać. Starał się zachowywać, jak reszta i nie odstawać od nich. 

Kiedy szedł korytarzem wraz z dwójką jego najbliższych kolegów, zauważył kilka osób, które samotnie siedziały pod ścianą. A wśród nich była Ona.

Najdziwniejsza dziewczyna w całym mieście. Przynajmniej tak każdy uważał. Nigdy nie mówiła zbyt wiele, chyba, że weźmiemy pod uwagę codzienne rozmowy z dorosłymi i starszymi osobami. 

Connie była pomocną dziewczyną, mimo to ludzie starali się nie zwracać uwagi na jej osobę. Może było to spowodowane jej zachowaniem; ubiorem? Chodziła w spódnicach sięgających kostek oraz nosiła bluzki z długim rękawem i małym dekoltem. Nie było w tym nic szczególnego, ale odpychało. Przez ramię przewieszała aparat fotograficzny, który miała ze sobą wszędzie, a w dłoni trzymała książkę. Od lat tę samą. 

Dziewczyna nie przejmowała się opiniami innych, zdawała się mieć swój własny świat. 

I właśnie to intrygowało Jego.




Niebezpieczeństwo przy szukaniu prawdy leży w tym, że czasami się ją rzeczywiście znajduje.

środa, 12 sierpnia 2015

Prolog




Miałem siedemnaście lat, gdy los postanowił pokrzyżować moje życie.


Tylu ludzi, słysząc to, dziwią się. Zastanawiają się co takiego mogło się wówczas zdarzyć, ale rzadko kiedy mam ochotę opowiadać moją historię. Nie można zawrzeć jej w dwóch albo czterech zdaniach, więc nie każdy ma siłę - czy też chęci - aby ją wysłuchać do końca. Przeżyłem w tym miasteczku już pięćdziesiąt siedem lat i pod pewnym względem dużo osób mnie rozumie. Miejscowi, którzy mnie wtedy znali, wiedzieli co przeżyłem, bo byli wtedy ze mną. Moja historia jest, tak jakby, ich historią. Wszyscy przeżywali ją razem ze mną.


Ja jednak przeżyłem ją najmocniej.


Mimo tego, że wszystko zdarzyło się czterdzieści lat temu, pamiętam dokładnie każdy szczegół. Wszystkie wydarzenia tamtego roku zapadły głęboko w moją pamięć. Nie sądzę również, że kiedykolwiek o tym zapomnę. Coraz częściej skłonny jestem do wspomnień. I muszę to przyznać z wielką przykrością.


Jest połowa kwietnia, wychodzę z domu i rozglądam się powoli po okolicy. Niebo jest jak zwykle zachmurzone, jakby zbliżał się deszcz, ale idąc ulicą, dostrzegam kwitnące kwiaty i małe pąki na drzewach. W końcu docieram do małego kościółka na obrzeżach miasta. Siadam na ławce przed budynkiem i zamykam zmęczone już oczy.


Nazywam się Harry Styles. Oto moja historia: obiecuję, że niczego nie pominę.


Na początku będziecie się uśmiechać, potem - bardzo możliwe - zapłaczecie... nie mówcie później, że nie ostrzegałem.





~*~






Cześć!


To początek nowej historii. Nie będzie to zwykłe fanfiction. To będzie opowieść o miłości... Skrzywdzonej miłości.


To jest mój trzeci blog w tej chwili, więc posty nie będą dodawane zbyt często. Naszła mnie jednak ochota na stworzenie czegoś nowego... Tak więc jestem ;)


One Direction nie istnieje, co jest równoznaczne z tym, że Harry nie jest nikim sławnym. W opowiadaniu nie pojawi się reszta chłopaków.


Komentujecie; jestem ciekawa co myślicie xx